Jak podaje dailymail.co.uk, zjeżdżalnia pojawiła się we wschodnich Chinach, w prowincji Shandong. I od razu wywołała prosty społeczne.

- Martwimy się, że nasze dzieci mogą się tam dostać i spróbować zjechać. Trzeba być szalonym, aby umieścić zjeżdżalnie na krawędzi dachu - mówi oburzony mężczyzna.

Reklama

Zabawkę umieszczono na dachu trzypiętrowej fabryki w Heze, gdzie odbywa się produkcja wyposażenia parków rozrywki.

Menedżerowie fabryki poinformowali, że postawiona na dachu ślizgawka ma reklamować wyroby spółki i nie jest przeznaczona do użytku.

Okazało się jednak, że odzew społeczny był tak silny, że producenci zdecydowali się na ostatecznie na jej likwidację.

Reklama

Oczywiście rozumiemy obawy ludzi, dlatego ściągniemy ślizgawkę - przekonuje teraz rzecznik fabryki.

To nie pierwszy przypadek, kiedy chińskie władze zostały skrytykowane za brak reakcji. Na początku sierpnia tego roku w prowincji Hubei, pięcioletni chłopiec opuścił publiczną fontannę posiniaczony i zakrwawiony. Okazało się, że ta napędzana była zbyt silnym strumieniem wody.