Teraz mamy do czynienia ze stabilizacją cen krajowego metrażu. To odróżnia Polskę od państw Europy, które odrabiają cenowe spadki sprzed kilku lat.

Przez trzy lata spadki cen odnotowano tylko dla Francji i Włoch

Dane o zmianach cen mieszkań w Europie są ciekawe, ale dość trudne do zebrania. Zbiorcze informacje znajdziemy między innymi w kwartalnych opracowaniach Europejskiej Federacji Kredytu Hipotecznego (ang. European Mortgage Federation - EMF). Na podstawie raportów EMF można obliczyć, jak od III kw. 2013 r. do III kw. 2016 r. zmieniały się ceny nieruchomości mieszkaniowych w szesnastu krajach Starego Kontynentu.

Informacje zebrane przez EMF wskazują, że przez trzy lata (III kw. 2013 r. - III kw. 2016 r.) tylko dla dwóch krajów odnotowano spadek cen metrażu. Mowa o Francji (1 proc.) oraz Włoszech (7 proc.). Pozostałe kraje cechowały się stabilizacją (patrz Finlandia i Hiszpania) albo wzrostem nominalnych cen nieruchomości mieszkaniowych pomiędzy III kw. 2013 r. oraz III kw. 2016 r. Najmniejszy wzrost odnotowano dla Polski (5 proc.). Warto również zwrócić uwagę, że od III kw. 2015 r. do III kw. 2016 r. w ogóle nie zmieniły się ceny krajowych mieszkań i domów (patrz poniższa tabela).

Reklama

Pod względem wzrostów cen mieszkań, europejskim liderem z pewnością są Węgry.- Domy i lokale nad Balatonem drożeją w zastraszającym tempie, które może zdestabilizować całą gospodarkę – tłumaczy Andrzej Prajsnar z portalu RynekPierwotny.pl. Wystarczy wspomnieć, że w III kw. 2016 r. węgierski metraż był o 46 proc. droższy niż trzy lata wcześniej. Zdecydowana większość tego wzrostu przypadła na lata 2014-2016. Oprócz poprawy kondycji gospodarczej na Węgrzech, kluczowe znaczenie miały dwa czynniki. Mowa o obniżeniu (z 27 do 5 proc.) podatku VAT od większości nowych domów i lokali oraz wprowadzeniu rządowego programu CSOK, który jest węgierskim odpowiednikiem MdM-u.

Polskie mieszkania nadal są jednymi z najtańszych w całej UE…

W nawiązaniu do zmiany cen nieruchomości w Europie, warto również przeanalizować zróżnicowanie cenowe. Danych na ten temat, nie znajdziemy w opracowaniach EMF-u. Z pomocą przychodzi natomiast firma RE/MAX. Ten globalny pośrednik nieruchomości w 2016 r. przeanalizował średnie ceny 1 mkw. lokali na terenie miast. Takie przeciętne ceny metrażu w poszczególnych krajach wynosiły:

- Austria - 3442 euro/mkw.
- Czechy - 2218 euro/mkw.
- Estonia - 1519 euro/mkw.
- Finlandia - 4205 euro/mkw.
- Francja - 5440 euro/mkw.
- Holandia - 2296 euro/mkw.
- Litwa - 1325 euro/mkw.
- Luksemburg - 7975 euro/mkw.
- Niemcy - 3700 euro/mkw.
- Portugalia - 1330 euro/mkw.
- Rumunia - 1150 euro/mkw.
- Słowacja - 2100 euro/mkw.
- Szwajcaria - 7541 euro/mkw.
- Włochy - 2117 euro/mkw.












Na liście krajów badanych przez RE/MAX, niestety nie znalazła się Polska. Na podstawie danych GUS-u, można jednak obliczyć, że przeciętny polski lokal mieszkalny w 2016 r. kosztował około 1100 euro. Zatem pod względem średnich cen mieszkań, Polska była zbliżona tylko do Rumunii, Litwy i Portugalii.

Reklama

Zaskakująco wysokie wyniki odnotowano dla Czech (2218 euro/mkw. w 2016 r.) oraz Słowacji (2100 euro/mkw.). Trzeba zwrócić uwagę, że u naszych południowych sąsiadów rynek mieszkaniowy jest znacznie bardziej scentralizowany. - Dwa "najdroższe" miasta z Czech i Słowacji (Praga oraz Bratysława) skupiają większą część krajowego obrotu mieszkaniami niż Warszawa, co ma wpływ na poziom średniej ceny 1 mkw. W tym kontekście warto nadmienić, że lokale z Pragi i Bratysławy są nieco droższe od mieszkań oferowanych na terenie polskiej stolicy – dodaje ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

Nawet czeskim i słowackim lokalom pod względem cen wiele brakuje do ich odpowiedników z krajów "starej unii". Przykładem mogą być mieszkania z Niemiec (średnia cena: 3700 euro/mkw. w 2016 r.) i Francji (5440 euro/mkw.).

Na tle cen metrażu i zarobków z innych krajów Zachodniej Europy, najlepiej prezentuje się Holandia. Przeciętne holenderskie gospodarstwo domowe, za swój dochód netto z całego roku, może kupić niecałe 10 mkw. mieszkania o średniej cenie (dane RE/MAX i Eurostat). W przypadku Polski, analogiczny wynik niestety jest dwa razy niższy.