Przez okres boomu mieszkaniowego deweloperzy wmawiali, że z powodu bardzo wysokich kosztów nie mogą obniżyć cen mieszkań. Tymczasem, gdyby nie ich pazerność, mieszkanie np. w Warszawie zamiast 8 tys. zł za m kw., mogłoby kosztować 5-6 tys. zł za m kw. A i tak zarobiliby przyzwoicie - czytamy w gazecie.
Największy udział w cenie poza zyskiem dewelopera mają koszty ziemi i materiałów. Deweloperzy tłumaczyli, że mieszkania muszą drożeć, bo coraz więcej kosztują ziemia i materiały. Zdrożały, ale nie na tyle, by aż tak windować ceny mieszkań.
Deweloperzy w Warszawie, Poznaniu i Krakowie zgarniali z każdego sprzedanego metra kwadratowego od 3 do 4 tys. zł. W innych miastach, np. w Gdańsku, w szczycie hossy ten zarobek wynosił 2 tys. zł, potem obniżył się do 1,5 tys. zł. W latach 2004-2008 deweloperzy zebrali najlepsze żniwo.
Więcej w "Gazecie Polskiej codziennie".
A jak wkręcono Frajerów na kredyty we Frankach - gdy Frank był niedowartościowany.
Pamiętam jak Bank nie chciał mi udzielic kredytu jak EURO było po prawie 5zł...
Ale było z 20 telefonów z Banków jak Euro spadło do 3,20zł - Chcieli mnie zrobic na frajer.