Federacja wprowadziła nowy portal. Do serwisu Fagora.pl trafiają tylko oferty na wyłączność. Oznacza to, że właściciel każdej z prezentowanych nieruchomości podpisał umowę pośrednictwa tylko z jednym biurem nieruchomości. W ten sposób PFRN chce promować zawieranie tego typu umów.

Reklama

Dla chcących sprzedać

– W wielu regionach jest coraz więcej biur nieruchomości, które przyjmują tylko oferty na wyłączność. Z drugiej strony klienci zgłaszają tam swoje nieruchomości wtedy, gdy faktycznie chcą je sprzedać, a nie jedynie sondować cenę – tłumaczy Olimpia Bronowicka, rzeczniczka PFRN.

Według PFRN liczba ofert zgłaszanych pośrednikom na wyłączność systematycznie rośnie. Właściciele bowiem nie chcą narażać się na przykre niespodzianki i decydują się powierzyć cały proces sprzedaży od początku do końca jednemu pośrednikowi. Rozwiązanie ma jeszcze jedną zaletę – dzięki takim danym łatwiej ocenić sytuację panującą na rynku. Dzieje się tak, ponieważ oferty się nie powtarzają. To samo mieszkanie wystawione przez kilku pośredników nie zawyża i nie zaniża sztucznie średnich cen na rynku. Na podstawie zebranych danych PFRN opublikowała już także pierwsze analizy rynkowe.

Reklama

Więcej mniejszych

Jak zatem kształtują się stawki ofertowe po oddzieleniu ziarna od plew? Według danych PFRN niezależnie od miasta dominują lokale dwu- i trzypokojowe.

– Rynek ofert wychodzi naprzeciw popytowi. Lokale dwu- i trzypokojowe o powierzchni 50 – 60 mkw. są najbardziej poszukiwane, szczególnie przez młode rodziny – przyznaje Bronowicka. Z kolei zupełnie inaczej przedstawiają się przeciętne lokale, jeśli chodzi o ceny i powierzchnie. Zgodnie z analizami ofert na wyłączność w Fagroa.pl przeciętne stołeczne mieszkanie liczy niespełna 70 mkw.

Reklama

By lepiej zobrazować tendencję na rynku, PFRN zaprezentował także mediany, czyli wartości graniczne, dla połowy ofert. Oznacza to, że połowa ofert ma wartość niższą, zaś połowa wyższą. Różnica między medianą a średnią pokazuje, jak silnie zawyżają średnią cenę mniej liczne, droższe oferty. Wnioski – większość stołecznych lokali wystawionych na sprzedaż jest w rzeczywistości o 10 mkw. mniejsza od średniej, której wartość zafałszowują największe lokale. Jeśli chodzi różnice pomiędzy średnią powierzchnią a medianą rekordzistą jest Częstochowa. Wartości te różnią się aż o 13 mkw.

Niższe ceny

Podobnie kształtują się relacje średniej ceny i mediany cen. Właściciele wystawionych mieszkań żądają średnio za swoje lokum nieco ponad 650 tys. zł. Jednak ta statystka znacząco odbiega od danych rynkowych z innych źródeł. Powód? Podobnie jak w przypadku powierzchni – w ofercie dostępnych jest gros droższych mieszkań, które rzutują na średnie ceny. W rzeczywistości jest dużo taniej – mediana pokazuje, że nawet o 150 tys. zł. To znaczy, że właściciel przeciętnego stołecznego M licytację zaczyna od 0,5 mln zł.

Podobne tendencje możemy zaobserwować także w innych miastach Polski. Choć jeśli chodzi o różnice pomiędzy medianą a średnią ceną, w stolicy jest ona największa w Polsce. Oznacza to, że w porównaniu z resztą oferty na rynku dostępnych jest wiele drogich mieszkań. Już pierwszy rzut oka na najdroższe lokale przedstawione w portalu potwierdza tę teorię. Nie brakuje apartamentów liczących nawet 100 – 200 mkw., których ceny sięgają nawet 4 mln zł. Z drugiej strony 20-metrowych klitek jest jak na lekarstwo.