Już jutro rząd zajmie się zmianami w programie „Rodzina na swoim”, które zdaniem resortu infrastruktury mają być kołem zamachowym pierwotnego rynku nieruchomości. Projekt zakłada, że z dopłat do kredytów będzie można skorzystać tylko przy zakupie nowych mieszkań. Poza rodzinami program ma objąć także singli, jednak obniżone zostaną limity cen mieszkań z dopłatą.
Dziś branża mieszkaniowa jest w słabej kondycji. Ceny nowych mieszkań w 2010 r. w większości miast w Polsce spadły. Z analizy firmy Open Finance wynika, że najbardziej w Szczecinie – o ponad 7 proc., i w Gdańsku – o 3 proc. Choć były też miasta, gdzie średnie ceny wzrosły, np. w Katowicach, Krakowie czy w Warszawie.
Generalnie w całym kraju doszło do realnego spadku cen na rynku pierwotnym o 4 proc.

Popyt się nie zwiększy

Reklama
Tendencja ta może się utrzymać również i w tym roku. Analitycy szacują, że realne ceny nowych mieszkań nie zmienią się lub spadną średnio o 1 – 2 proc. – Popyt na nowe mieszkania pozostanie stabilny, bo będzie ograniczany czynnikami pozarynkowymi – ocenia Bernard Waszczyk z Open Finance. Jego zdaniem spodziewane poluzowanie polityki kredytowej banków oraz podwyżka stawek VAT będą wywierały presję na wzrost cen mieszkań, ale zmiany w „Rodzinie na swoim” tę presję zrównoważą.
Reklama
Stabilna będzie podaż, bo dopiero pod koniec tego roku lub na początku przyszłego możemy się spodziewać wzrostu liczby nowo budowanych mieszkań. Wtedy do sprzedaży trafią te z rozpoczętych ostatnio inwestycji.

2 – 3 lata stagnacji

Zdaniem analityków w branży mieszkaniowej można się spodziewać stagnacji przez co najmniej 12 kolejnych miesięcy. Podobnie sądzą deweloperzy.
– Większość gotowych projektów należy do firm, które nie odczuwają presji, aby szybko sprzedawać mieszkania – mówi Andrzej Nizio, prezes Marvipolu. Jeszcze dalej idzie Rafał Zdebski, dyrektor handlowy wybierającej się na giełdę spółki deweloperskiej Inpro. Uważa, że stagnacja potrwa nawet 2 – 3 lata. A to może mieć fatalne skutki dla niektórych firm. Bernard Waszczyk zwraca uwagę, że choć dno kryzysu mamy za sobą, to w tym roku zapewne będziemy mogli obserwować bankructwa mniejszych deweloperów, którym nie udało się sprzedać wybudowanych wcześniej mieszkań.



Nowe zasady dopłat do kredytów mieszkaniowych już od kwietnia
We wtorek Rada Ministrów ma się zająć zmianami w programie „Rodzina na swoim”. Kiedy mogłyby one wejść w życie?
Piotr Styczeń, wiceminister infrastruktury: Jeśli rząd przyjąłby projekt we wtorek, zmiany mogłyby zacząć obowiązywać od początku II kwartału. Taki termin wydaje się optymalny legislacyjnie.
To już czwarta nowelizacja. Dlaczego jest potrzebna?
Realizację każdego programu trzeba monitorować, by móc go udoskonalać, dostosowywać do zmieniających się realiów. Dotychczas pomoc była skierowana do rodzin, ale wiele osób decyzję o założeniu rodziny odwleka do czasu posiadania własnego mieszkania. Dlatego zdecydowaliśmy, że z dopłat do kredytów powinny móc korzystać też osoby samotne.
W nowelizacji zaostrzacie za to kryteria wiekowe.
Z dopłat korzystają głównie osoby do 39. roku życia, ale największą grupę stanowią te do 35. roku życia. Ponieważ mówimy o publicznych pieniądzach, musimy je wydawać jak najbardziej efektywnie. Grupa do 35. roku życia jest najbardziej rozwojowa pod względem zakładania i powiększania rodziny.
Najwięcej kontrowersji budzi zapis, że z programu skorzystamy, kupując lokum tylko na rynku pierwotnym, a nie jak teraz pierwotnym i wtórnym.
Ta decyzja ma pobudzać inwestycje, napędzać gospodarkę i rozwijać nowe budownictwo mieszkaniowe. Nie wydaje się, aby ze względu na rezygnację z rynku wtórnego ceny mieszkań istotnie wzrosły. Oceny tego pomysłu ostatecznie dokona parlament.