Nieudana końcówka ubiegłego roku nie nastrajała wynajmujących zbyt optymistycznie. Ich mieszkania traciły na wartości. Sprawdziły się jednak przewidywania ekspertów, którzy prognozowali koniec spadków.

Reklama

Słaby koniec roku

Koniec roku w nieruchomościach tradycyjnie jest bowiem okresem mniejszego zainteresowania wynajmem. W czasach kryzysu popyt na mieszkania spotkał się z ograniczeniem akcji kredytowej banków, co wiele osób skłoniło do podjęcia decyzji: zamiast kupna – wynajem.

"Wzrost popytu, który miał miejsce w 2008 i 2009 roku, został jednak zrównoważony większą liczbą mieszkań na wynajem" - czytamy w najnowszym raporcie serwisu nieruchomościowego Szybko.pl i Expandera.

Wzrost liczby ofert nastąpił właśnie w pierwszych miesiącach tego roku. Jak zauważają autorzy raportu, w kwietniu 2010 na łamach portalu Szybko.pl opublikowano ponad 8,1 tys. propozycji wynajmu mieszkań, podczas gdy w ubiegłym roku było ich dwukrotnie mniej. Właśnie zrównoważenie popytu i sprzedaży było kluczem do stabilizacji cen. "W porównaniu do pierwszego kwartału zeszłego roku tegoroczne pierwsze miesiące na rynku przyniosły nieco więcej transakcji wynajmu" - komentuje Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse.

Reklama

Warszawa najdroższa

Autorzy raportu przeanalizowali także stawki w poszczególnych miastach dzieląc rynek na segmenty według wielkości lokali. Zarówno w przypadku mieszkań jedno-, dwu-, jak i trzypokojowych warszawskie czynsze są najwyższe w Polsce. Cena wywoławcza za najem kawalerki w stolicy wynosi średnio 1380 zł miesięcznie. To jedyne miasto w tej kategorii, które przekroczyło barierę 1,3 tys. zł. Za tę cenę można wynająć trzypokojowe lokum w Białymstoku lub Olsztynie. Jeszcze większa różnica dotyczy mieszkań dwupokojowych, za które w Warszawie średnie miesięczne opłaty wynoszą 1895 zł. Dla porównania – w drugim w tej kategorii Wrocławiu ceny kształtują się na poziomie 1665 zł. Najwięcej zapłacą osoby, które zdecydują się na wynajem mieszkania trzypokojowego w stolicy – 2660 zł. Ostatnie tendencje pokazały, że to jednak niejedyne nieruchomości w kręgu zainteresowań wynajmujących.

Reklama

"Oprócz standardowych, najczęściej poszukiwanych ofert, wzrasta podaż mieszkań z wyższej półki, które w czasach osłabionej koniunktury cieszyły się znacznie słabszym zainteresowaniem" - zwraca uwagę Marcin Jańczuk.

W ujęciu kilkumiesięcznym Warszawa zanotowała niewielki plus – od początku tego roku stawki wywoławcze najmu wzrosły o 0,2 proc. To średni wynik, biorąc pod uwagę 2,2-procentowy wzrost we Wrocławiu czy 2,8 proc. podwyżki w Poznaniu. Mieszkańcy stolicy nie mają jednak powodów do narzekań – w Gdańsku ceny za wynajem spadły średnio o 2,4 proc., natomiast w Krakowie aż o 2,7 proc.

Duże spadki cen

"W stosunku do ostatnich miesięcy ceny nie uległy zauważalnym zmianom, ale zbliżamy się powoli do szczytu na rynku wynajmu, którego sygnałem będzie koniec roku akademickiego" - mówi Jańczuk o stołecznym rynku. Jeśli weźmiemy pod uwagę koniunkturę na przestrzeni ostatniego roku, sytuacja nie prezentuje się już tak korzystnie. Właściciele mieszkań nie mają co liczyć na zysk porównywalny z zeszłorocznym.

"W porównaniu z kwietniem zeszłego roku ceny spadły: o 8 proc. we Wrocławiu, w Warszawie oraz Katowicach, o 5 proc. w Krakowie i Poznaniu i 1 proc. w Gdańsku" - podkreślają analitycy Szybko.pl i Expandera. Analizując rynek wynajmu, należy pamiętać o jego sezonowym charakterze. Największy ruch panuje właśnie w wakacje i wczesną jesienią. Zanim to jednak nastąpi, wynajmujący będą musieli przebrnąć przez czerwiec i lipiec, które są jednymi ze słabszych miesięcy. Większy ruch w interesie powinien się zacząć w połowie sierpnia.

Wtedy bardziej zapobiegliwi studenci rozpoczynają poszukiwania lokali na wynajem. Najgorętszym miesiącem powinien być jak co roku wrzesień, a w szczególności druga połowa tego miesiąca. Nie brakuje bowiem osób, które poszukiwania lokum zostawiają na ostatnią chwilę. Dobra sytuacja dla właścicieli powinna potrwać przynajmniej do października.